wtorek, 26 marca 2013

WIOSNA... czy na pewno?

  No więc niby wreszcie przyszła wiosna, wszyscy jesteśmy już zmęczeni zimnem i brakiem słońca. Kilka dni żyliśmy nadzieją, że JUŻ będzie ciepło, wystrzelą listki, schowamy grube kurtki i wyskoczymy z domu pełni nowej energii. Ja szybciutko kupiłam tulipany, żeby w domu wzniecić nową, pozytywną energię. Chcąc szybko przygotować wiosenną dekorację wystarczą świeże kwiaty i np kilka limonek - są zielone, świeże, idealnie korespondują z wiosną, słońcem, przywodzą na myśl ciepło, Dodajmy świece i wieczorem będzie niesamowity klimat.


                                  Możemy też poukładać limonki symetrycznie przy świecach...


               ...albo zrobić ''limonkowy bałagan'' w ładnym naczyniu lub po prostu w takim, które lubicie.


       Można też wykorzystać to co jest w domu. Ja ubóstwiam białe kwiaty, lubię motyw białych róż, dlatego mam udekorowanych nimi kilka przedmiotów - szklane naczynie, doniczkę, niedawno dostałam śliczny metalowy serwetnik z białymi różami. Mam to szczęście, że kiedy moja serdeczna koleżanka jedzie do Ikei, zawsze o mnie pamięta i przywozi miłe niespodzianki:-) Akurat wyhodowałam nowy pęd storczyka, w ''różanej'' doniczce świetnie się prezentuje.



                                                      Do tego motyw róży na naczyniu.


  Serwetnik (a serwetki też mają róże, tyle że amarantowe, dzięki czemu stanowią ładne tło dla tych białych metalowych. Jest motyw przewodni, jest ład, świeżość ... Można w miłym towarzystwie wypić kawę lub ulubioną herbatę...


                    W końcu nadszedł wyczekiwany PIERWSZY DZIEŃ WIOSNY i przywitał nas...


                                             ...śniegiem i zimnem! Brr... ILE MOŻNA??!

                                  No cóż, przecież musimy znaleźć dobre strony tej sytuacji;-))


    Teraz świeci słońce, jest jeszcze mnóstwo śniegu, świetnie się klei, idealny do zabaw z dzieckiem. Jeżeli nie mamy dzieci, posiadamy na pewno chłopaka, męża, przyjaciółkę lub mamę, z którymi możemy wybrać się na oryginalny spacer - w końcu nie zawsze przytrafia nam się ZIMO - WIOSNA, nieprawdaż?



      Możemy ulepić ze śniegu wszystko co tylko przyjdzie nam do głowy. My stworzyłyśmy jeża. Zerwałyśmy zeschnięte łodygi dziewanny i chłopak stanął jak malowany:-)


    Nina ukradła mi z kuchni plastikową miskę i zaczęła produkować ''cegły''. Zanim się spostrzegłam, na budowie wrzało.


                         Wyglądało mi to na Koloseum, ale Nina uparła się, że to będzie igloo.


   Musiałam przejąć produkcję cegieł, bo w końcu architekt nie będzie zajmował się przyziemnymi sprawami;-)
Tworzyła budowlę, a mnie nawet podobała się praca przy śniegowej ceramice:-}





                                                           Budowla rosła ku chwale architekta:-))




                                             Okazało się, że pilnie potrzeba materiałów na dach,




                                       ...więc udałyśmy się do lasu w poszukiwaniu gałęzi.


                                                        W lesie jak zwykle jest pięknie!


No proszę, można się było tego spodziewać - PRZECIEŻ TO ŚLADY ZAJĄCA WIELKANOCNEGO!!!


   No niby to dziecinne w niego wierzyć, ale trzeba pójść tym śladem i w razie spotkania szepnąć słówko o marzeniach...


    Hmm... nigdzie go nie widać... W razie czego trzeba napisać list, to nie zaszkodzi, a Długouchy będzie wiedział co ma przytargać na Wielkanoc. W końcu za dobre sprawowanie i kilka szóstek się należy tak??!!


Jak zwykle na spacerze podziwiamy naturę.

                            Na koniec wyprawy łobuz włazi na drzewo. Czyje to geny??? ;-)))


                                                              I jeszcze wyżej, i jeszcze...


Zabawy ze śniegiem są SUPER, szczególnie wiosną he he... Nie tam banalne wycieranie na ziemi aniołów. Polecamy nasze najnowsze autorskie pomysły;-)
Można np z leciwego Rovera zrobić Mercedesa;-) ;-)




                                                               Albo fajne buźki krzaczkom.






                                                     Można wydeptać przeróżne kształty.



Tutaj nawet z autografem młodej artystki.

              Nooo tak, zastanawiałyśmy się kto kradnie słoninkę z krzaka... Oto dowód - ślady kota przestępcy.


                                                       Ścieżka jakiegoś ptasiego turysty.


                    Jak latem trawa nie będzie chciała rosnąć, będzie wiadomo do kogo mieć pretensje.


A w stołówce wrze!




                                      Szkoda mijającego dnia, ale piękny zachód łagodzi żal:-)


       A to niespodzianka! Już zmierzch, człowiek myśli, że nic go nie zaskoczy, zbiera się do domu, a tu nagle hałas nad głową - klucze dzikich kaczek! Wracają!!


    Byłam bardzo zaskoczona, aparat miałam już wyłączony, nie było miejsca na karcie, musiałam kombinować, żeby zdążyć uchwycić to miłe stadko.


                       Nazajutrz igloo zyskało solidny dach (można powiedzieć, że z markizą iglaną )


Sprawdziłyśmy też jak się prezentują w słońcu nasze wydeptane dzieła 



            Zachęcamy do zabaw z wiosennym śniegiem;-) i spacerów w słońcu, którego tak nam było brak!

poniedziałek, 25 marca 2013

POMYSŁY NA URODZINKI


Wyczekiwane URODZINY!!!

    Ponieważ to "okrągłe", muszą być wyjątkowe. Założyłyśmy sobie z córką, że będziemy obchodzić je 10 razy:-) , tyle ile skończyła lat. Nie nie, nie będą to wystawne imprezy, raczej pomysłowe spędzanie czasu, a dziecko uwielbia mieć urodziny najbardziej na świecie, więc przedłużanie ich to dla niego największe szczęście!

W dniu urodzin pierwsze co Nina zobaczyła po przebudzeniu, to był prezent, który przygotowałam poprzedniego wieczoru, gdy ona już spała. Wcześniej kupiłam karton pasujący kolorem do wystroju jej pokoju, potem przydał się na wszechobecne drobiazgi, zbierane ze szczególną gorliwością;-)

Świetnym pomysłem jest zrobić nawet z małego prezentu duży, dzieciakom to się podoba. Fajna torba do prezentów, trochę "wypełniaczy" i gotowe. Nie polecam natomiast wkładania do dużego kartonu drobiazgu i dopełnianie go papierami, choćby były najładniejsze. Może się wydawać, że dziecko będzie miało frajdę szukając wśród nich upominku, jednak w większości przypadków dzieci czują się zawiedzione.

W "moim" kartonie znalazły się mebelki, które posłużą wszelkim lalkom oraz innym stworom, jakich ogromna masa zalega pokój Ninki. Dawno temu dostała wielki domek Barbie po siostrzenicy, ostatnio NIESTETY przypomniała sobie o nim, kazała odszukać, wyszorowała, odświeżyła i STANĄŁ zajmując jedyną pozostałą (jeszcze) wolną przestrzeń jej pokoju. Mebelki jak znalazł. Dla urozmaicenia prezentu dokupiłam trochę słodyczy - nowość Milki - czekoladę z dodatkiem uwielbianych przez Ninę ciasteczek Oreo (w sprzedaży widziałam również z Daim oraz kolorowymi drażetkami typu M&M's), opakowanie lizaków Nimm 2 , które porozkładałam między mebelkami i nie mogło zabraknąć także pachnącego akcentu - w tej roli wystąpił hiacynt. Nina lubi obserwować jak powoli rozkwita. Całość dopełniłam krepą w odpowiednim kolorze i na koniec wetknęłam fontanny do tortów, które przydały się już wieczorem. Prezent przybrałam balonami. Rano znaleźć przy łóżku coś takiego - bezcenne:-) Córka była zachwycona.

Tak zaczęłam...


                                                                        Dokładałam...




I  efekt końcowy:-)



PIERWSZE obchody - to była wizyta ukochanych Cioci i Kuzynki z chłopakiem w dniu, w którym urodziny wypadły. Babcia upiekła tort, najlepszy na świecie (!) jestem przekonana, że nawet wśród wrogów tego typu wypieków, znalazłby miłośników. Nina udekorowała go opłatkowymi różyczkami Dr.Oetkera. Często omijamy podobne dekoracje w sklepach, bo pewnie to zbyteczny wydatek i do najzdrowszych nie należy, ale w wyjątkowych sytuacjach, albo do przybrania ulubionego deseru lub porcji owoców dla niejadka, takie właśnie słodkie atrakcje są niezastąpione.



    Lubimy długo mieć choinkę ze względu na nastrój jaki tworzy w domu, odbijamy sobie też w ten sposób wszystkie nieudane, które sypały się jeszcze przed świętami i nie mogliśmy się nimi cieszyć. Postanowiłam więc, że tegoroczna posłuży dodatkowo jako urodzinowa dekoracja, why not?!;-) Wyszukałam w pudłach z ozdobami takie, które najlepiej pasowały do pomysłu - bombki z postaciami Disney'a, które kupiłam, gdy córka była malutka, złote serca, prezenciki - z okresu mojej fascynacji choinką w tym kolorze i inne wesołe. Do tego tekturowe kolorowe czapeczki urodzinowe, opaski z uszami Minnie, serpentyna i gotowe! Jeżeli Wasze dzieci mają urodziny w okolicach świąt, polecam pomysł. To samo można zrobić z prezentowanym już przeze mnie kilka razy drzewkiem, pasującym na każdą okoliczność np teraz, w okresie wielkanocnym.



                     

                                              Prezenty mogłyby być codziennie, prawda?! :-))




Jubilatka musi wszystko należycie przygotować...

                                                       A tatuś jak zwykle dzielnie pomaga ;-)


                              Do urodzinowej choinki idealnie pasował bukiecik od Cioci i Kuzynki.


Stało się jeszcze coś niesamowitego! To były DRUGIE obchody urodzin. Ponieważ dla Jubilatki jedną z najważniejszych rzeczy na świecie jest muzyka, Matka Chrzestna zabrała ją do teatru muzycznego w Warszawie, gdzie kilka lat temu dziecko pierwszy raz w życiu zetknęło się z musicalem i od razu go pokochało. To była wielka cudowna niespodzianka! Ale akurat w dniu przyjazu na przedstawienie, w tak bardzo widocznym miejscu, że już chyba bardziej być nie może - na ostatnich kondygnacjach hotelu Marriott, pewnie z powodu jakiejś odbywającej się akurat tam imprezy, był wyświetlony ogromny napis - 10 LAT! Tak jak gdyby specjalnie dla naszej Jubilatki!! To dopiero niesamowity zbieg okoliczności!